SKOMENTUJ♥ | BOHATEROWIE (KLIKNINJ)
Twitter: @Vaness_Nelson // #ZakazanaMiloscFF
Patrzę przez chwile na duży napis, za nim wysiądę z samochodu. Prace tutaj, z takimi osobami i z takim doświadczeniem powinna zachwycać, jednak na moje usta ani na moment nie wszedł uśmiech. Dowiedzieć się że będzie się pracować z byłym chłopakiem, który posądził cię o zdradę i zostawił jak psa na ulicy - dołuje. Louis Tomlinson. Sławny chłopak z One Direction, o którym nastolatki z całego świata marzą aby go spotkać, ja dzisiaj będę tą, która za żadne skarby nie chce go spotkać.
Biorę głęboki oddech wychodząc z mojego samochodu. Ból serca przypomina o sobie z każdym kolejnym krokiem. Myśl że zaraz spotkam osobę której nigdy w życiu nie chciałam więcej widzieć, łamie mnie po kawałku.
ONE DIRECTION
Ich własny budynek, gdzie dzieje się praktycznie wszystko. Próby, nagrania, konferencje, wywiady... Wchodzę przez duże i ciężki szklane drzwi, kierując się do recepcji. Brunetka siedząca za ladą posyła mi szczery i ciepły uśmiech, którego jak bardzo chce odwzajemnić - nie mogę.
-Martina Morgan, mam spotkanie z panem Hoffmanem. -Mówię na wstępnie na co od razu podaje mi przepustkę.
-Piętro trzecie numer 103. -Odpowiada ponownie się do mnie uśmiechając.
Kierują się do dużej windy, i wybieram piętro trzecie. Gdy winda zatrzymuje się a drzwi otwierają, kieruje się wzdłuż długiego korytarza szukając pokoju numer 103. Budynek przypomina hotel, chodź wiem że wszystkie te pokoje należą wszystkie od czegoś innego, i nie są to hotelowe pokoje tylko kanciapy z wszystkim co możliwe.
98... 99... 100... 101... 102... 103...
DYLAN HOFFMAN
DYLAN HOFFMAN
Stoję chwile przed drzwiami, myśląc kogo i jaką sytuacje mogę za tymi drzwiami spotkać. Pukam cicho, czekając na jakąkolwiek oznakę że mogę wejść. Po donośnym 'proszę', wchodzę przez ciemnobrązowe drzwi zamykając je za sobą.
-Martina Morgan! -Wita mnie sam Dylan Hoffman, menażer One Direction podając mi dłoń. -Dobrze że już jesteś. Usiądź. -Z biurka chwyta jakieś papiery przyglądając im się, tym samym siadając na swoje miejsce.
-Dzień dobry. -Dopiero teraz mogę coś powiedzieć.
Siadam na wyznaczonym miejscu, odkładając torbę na krzesło obok. Chwile siedzimy w ciszy, przez co rozglądam się po pomieszczeniu. Jest jak zwykłe biuro starego prezesa.
-Tutaj masz swoją umowę. -Z krótkiego zamyślenia wyrywa mnie głos Dylana. -Mam nadzieje że wiesz na co się piszesz. Masz okres próbny składający się z trzech miesięcy. Chce żebyś na spokojnie przeczytała umowę, i podpisała ją. -Uśmiecha się lekko na co przytakuje. -Myślę że to tyle na dzisiaj. -Wzrusza ramionami. -Przyjdź jutro o siódmej do biura, to przemówimy wszystko na spokojnie. -Podaje mi papiery na które jedynie rzucam okiem.
-Dziękuje. Do zobaczenia. -Mówię wstając.
Podajemy sobie ręce, po czym wychodzę z biura, gabinetu, pokoju... czegokolwiek. Oddaje przepustkę brunetce, kierując się na zewnątrz do mojego samochodu chowając papiery do torby. Czuje lekki ból gdy zderzam się z kimś. Szybko się odsuwam patrząc w górę. Momentalnie sztywnieje. Oddech staje się szybszy, serce bije jak szalone, zabiera mi mowę a nogi stają się jak z waty. Przede mną stoi sam Louis Tomlinson, który nie świadomie przypomniał mi o wszystkim. Jego niebieskie oczy mrużą się lekko jakby w zamyśleniu, i postanawiam jak najszybciej stąd uciec.
-Przepraszam. -Burczę wymijając go.
Szybkim krokiem kieruje się do samochodu. Wsiadam do samochodu trzaskając drzwiami, zapalam samochód i patrzę ukradkiem w stronę budynku. Louis dalej tam stoi patrząc centralnie na mnie. Nie jestem pewna czy mnie rozpoznał. Dużo się zmieniło od pięciu lat, i mam szczerą nadzieje że jednak mnie nie rozpoznał. Wciskam lekko pedał gazu wyjeżdżając z dużego parkingu.
***********
Marszczę brwi czytając pierwsze, i najważniejsze warunki mojej umowy pogrubionej czcionki.
"Zakazuje się związków intymnych między asystentką a członkami zespołu."
Szkoda, taki Niall Horan to niezły towar. O czym ja myślę? Wzdycham głośno szybko podpisując umowę, po przeczytaniu jej do końca. Chowam papiery do torby na jutro, na wypadek gdybym zaspała. Gaszę telewizor i kieruje się do swojej sypialni. Po ciemku odnajduje łóżko, bezwładnie kładąc się na miękkim materacu. Głośne pukanie sprawiło że podskoczyłam we śnie. Przełknęłam ślinę, podnosząc się do pozycji siedzącej. Włączyłam lampkę nocną spoglądając na zegarek. 04:13. Ponownie podskoczyłam słysząc coraz głośniejsze walenie w drzwi. Zsunęłam się z łóżka kierując w stronę drzwi. Wyszłam z sypialni po drodze zapalając światła. Z lekkim hukiem otworzyłam drzwi, momentalnie wywracając oczami. Robert. Mój pijany "chłopak".
-Nie wywracaj na mnie oczami szmato! -Warknął pchając mnie na bok.
Wleciałam na drzwi, które pod wpływem mojego ciężaru uderzyły o ścianę. Biorąc się w sobie, zamknęłam drzwi. Kierując się do sypialni, całkowicie ignorując Roberta, miałam szczerą nadzieje że po raz kolejny nie dostane w twarz i chodź raz da mi spokój. Mam też nadzieje że chodź raz przyjdzie do mnie trzeźwy, jednak to marzenie jeszcze się nie spełniło.
-Stój! -Wskazał na mnie palcem na co momentalnie się zatrzymałam. -Gdzie idziesz?! -Warknął zataczając się.
-Do sypialni. -Mruknęłam.
-A to jest akurat dobry pomysł. -Uśmiechnął się obrzydliwie.
-Nie, idę sama. -Bąknęłam kierując się dalej ignorując jego krzyki.
Nie zdążyłam nawet wejść do sypialni, gdy Robert gwałtownie i boleśnie pociągnął mnie za ramie. Krzyknęłam również z zadanym ciosem w mój policzek. Ciemnowłosy chwycił mnie gwałtownie za nadgarstki, boleśnie pchając mnie na ścianę.
-Proszę.. -Załkałam bojąc się że zaraz złamie mi nadgarstki.
-Czego chcesz suko?! -Krzyknął mi prosto w twarz.
Jebani sąsiedzi boją zadzwonić się na policje! Chuj wam w dupę!
-Puść mnie. -Mruknęłam.
-Okej...
Puścił mnie gwałtownie, jednak momentalnie dostałam w twarz. Nie mając siły, zsunęłam się po ścianie podkulając nogi pod brodę.
-Zapamiętaj, nie waż się mnie ignorować. -Pogładził mnie po policzku. -To dzięki mnie jeszcze żyjesz, i nie zdechłaś na ulicy. -Szepnął wstając.
Nie pozostało mi nic innego, jak położyć się w salonie i płakać w poduszkę do szóstej rano...
_____________________
Heloł!
28.02.2016!
Przepraszam że dopiero o 23.02, ale serio nie miałam kiedy wejść na laptopa. ♥
POZDRAWIAM!